Tym razem nie przepis kulinarny a mini poradnik dla fanów zimna. Jeśli podobnie jak my cenicie sobie kameralne warunki podczas zimnych kąpieli a macie ogródek, to taki zbiornik do morsowania będzie idealnym rozwiązaniem. Jeżeli nie macie takiej możliwości, to polecam inne formy ekspozycji na zimno: zimny prysznic, kąpiele w zalewach, rzekach, morzu, jeziorach itp. O tym jak zacząć morsować możecie przeczytać tutaj. A tymczasem podrzucam od mojego męża Daniela garść wskazówek jak przygotować własny zbiornik do morsowania.
Zbiornik do morsowania – materiały
Jako baza posłużył zbiornik typu mauzer o pojemności 1000 litrów o wymiarach (dł. x szer. x wys.): 120x100x116 cm. Dostępne są nowe oczywiście w wyższej cenie, ale możecie tak jak my kupić używany na portalach aukcyjnych czy z ogłoszeń lokalnych. Pamiętajcie tylko by nie była w nim przechowywana chemiczna substancja. Zbiornik do morsowania powinien być po artykułach spożywczych, które z łatwością umyjecie i będziecie mogli bezpiecznie zażywać kąpieli.
Stawiając zbiornik do morsowania macie kilka opcji jak będzie wyglądał a tym samym jakich nakładów czasu i pieniędzy będzie wymagało jego wykonanie. Najprostsza wersja to zbiornik w stelażu (polecam na metalowych paletach, ponieważ drewniane są mniej trwałe i podatne na czynniki atmosferyczne). Odcinacie w nim jedynie pokrywę i zabezpieczacie jego brzegi np. otuliną z gąbki by uniknąć skaleczenia czy otarcia. Do wejścia wystarczy zwykła drabinka lub schodek, palety czy skrzynki a przy wychodzeniu podciągnięcie się na rękach (w środku można postawić plastikową skrzynkę). W takim wydaniu jest to tylko koszt zbiornika do morsowania oraz gąbki czy ewentualnie takiej skrzynki. Ceny zbiorników są bardzo zróżnicowane w zależności od sezonu, regionu, dostępności itd. My nasz kupiliśmy z transportem za 280 zł.

Dla efektów wizualnych możecie taki zbiornik do morsowania ozdobić matą balkonową z wikliny dostępną w sklepach budowlanych w różnych kolorach i wymiarach (np. 100×500 cm to koszt ok. 100-120 zł).
My dla komfortu zdecydowaliśmy się nasz zbiornik do morsowania obudować drewnianymi deskami i dodatkowo zrobić pokrywę. Tym samym koszt wykonania wzrósł o użyte materiały: kantówka, deska elewacyjna, impregnat, wkręty do drewna. Podczas budowy potrzebna jest także wkrętarka, piła do drewna, pędzel do malowania.
Zbiornik do morsowania – wykonanie
Oto krok po kroku jak został wykonany nasz drewniany zbiornik do morsowania:
Zbiornik wyjęliśmy ze stelaża.

Wymierzyliśmy metalowy stelaż by kupić materiał do wykonania obudowy. My do naszego zbiornika wykorzystaliśmy: 4 sztuki kantówki struganej 34x34mm o długości 120 cm, 4 sztuki kantówki struganej 34x34mm o długości 110 cm, z których zrobiliśmy stelaż drewniany.

Do stelaża przymocowaliśmy deski elewacyjne 17x130x1200 mm 0,936 m2 (10 opakowań).

Odcięta została górna część plastikowego zbiornika a jego wnętrze umyliśmy gorącą wodą z płynem do mycia naczyń ponieważ był on używany.

Narożniki zabudowaliśmy dodatkowo kątownikami o wymiarach 5×5 cm i długości 120 cm.
Wykonana została także pokrywa drewniana na stelażu, do którego użyliśmy 4 sztuk kantówki struganej 34x34mm o długości 100 cm i do niej przymocowane zostały deski elewacyjne (12 sztuk – takie same jak na obudowie – 17 x 130 x 1200 mm).

Całość zaimpregnowaliśmy impregnatem kolorowym (1 opakowanie 5 litrów). Polecamy zaimpregnować materiały z każdej strony a nie tylko na zewnątrz.

Dodatkowy koszt w naszym przypadku to dwustronna drabinka basenowa 120 cm (ok 220 zł).
Zbiornik do morsowania – koszt wykonania
Zbiornik do morsowania w naszym wydaniu kosztował nas ok 1 100 zł: mauzer 1000 l używany (lokalne ogłoszenia) – 280 zł, kantówka, deski, kątowniki, impregnat – 600 zł (market budowlany), drabinka basenowa (allegro). Dodatkowo kupiliśmy sól do uzdatniania wody by zachować jej czystość oraz by nie zamarzała na kość.
Zbiornik do morsowania – zalety
W naszej opinii inwestycja w zbiornik do morsowania w jakimkolwiek wydaniu jest warta swojej ceny, ponieważ możemy częściej morsować, nie wymaga to wyprawy, pakowania się, rozpakowywania i poświęcania większej ilości czasu, którego nie mamy. Do tego kameralne warunki, cisza, spokój, możliwość medytacji, wejścia bez butów (w zalewie nigdy nie wiemy co jest na dnie i czy nie skaleczymy się), resetu, czyli zanurzenia głowy bo za chwilę jestem w domu i nie martwię się mokrymi włosami. Jednym słowem, jeśli macie możliwości sprawić sobie taki zbiornik do morsowania, to polecamy!


Dodaj komentarz