Witaj na moim blogu!

JAK UNIKNĄĆ EFEKTU JO-JO?

4/5 - (4 ocen)

Kolejnym tematem jaki bardzo często pojawia się w wiadomościach od Was jest obawa o tzw efekt jo-jo po zakończeniu diety LCHF. Dla mnie ketoza to styl życia i składa się na nią wiele obszarów a odżywianie jest tylko jednym z nich. Dawno osiągnęłam już swój cel na wadze i utrzymuję go z powodzeniem mimo, że zdarza mi się zjeść również coś „zakazanego”. Są to jednak tylko wyskoki i staram się by nie zdarzały się zbyt często. Podstawę stanowi to, co mi służy i tego się trzymam od ponad 4 lat, ponieważ nie chcę już nigdy wyglądać tak jak na zdjęciu po lewej stronie 😉

Pewnie rozczaruję wiele osób, ale z moich obserwacji wynika, że na ogół przyczyną powrotu do dawnej wagi jest właśnie powrót do złych nawyków żywieniowych i tego co już kiedyś przyczyniło się do nadprogramowych kilogramów. Dlatego zawsze powtarzam, że jeśli ktoś traktuje model LCHF czy ketozę tylko i wyłącznie jako dietę redukcyjną a po zrzuceniu nadwagi powróci do tych samych błędów, jakie kiedyś popełniał, to zawsze będzie to skutkowało powrotem do punktu wyjścia.

Przyjmuje się, że efektem jo-jo nazywamy sytuację, gdy wahania masy ciała po 5 miesiącach są większe niż 10% od masy ciała, którą się osiągnęło. Efekt jo-jo występuje także, gdy po zakończeniu bardzo restrykcyjnej diety, niskiej podaży kalorycznej a nawet długotrwałych głodówek wracamy dawnych nawyków żywieniowych i zbyt gwałtownie zwiększamy kaloryczność, myśląc że skoro schudliśmy to już nie trzeba się pilnować.  Niestety nie jest to prawda. Mechanizm gromadzenia zapasów w postaci tkanki tłuszczowej odziedziczyliśmy po przodkach, którzy na przemian doznawali głodu i mieli dostęp do pożywienia. Dieta redukcyjna jest dla organizmu okresem głodu, dlatego, gdy w nieograniczony sposób zaczniemy dostarczać sobie dużo większe porcje energii, organizm nie spożytkuje ich na bieżąco, ale w dużej mierze przekształci w tkankę tłuszczową, przygotowując się na kolejny czas głodu. Dlatego trzeba zachować umiar i złotą proporcję, obserwować organizm i przestrzegam też stanowczo przed byciem na wiecznej redukcji bo to również do niczego dobrego nie prowadzi i w dłuższej perspektywie czasu wycieńcza organizm.

Podsumowując powracam do stałego hasła świadomości, dojrzałości i dokonywania wyborów. Ważne jest zatem poznanie mechanizmów, jakie wpływają na nasz organizm i obserwacja jego reakcji oraz wypracowanie na całe życie zdrowych nawyków, nie tylko żywieniowych. Jeśli zrozumiecie i przekonacie się, że coś Wam szkodzi, źle się po tym czujecie i kiepsko wyglądacie, to mniejsze jest prawdopodobieństwo, że do tego wrócicie. Życzę Wam byście znaleźli swój model i żyły zgodnie z nim ciesząc się zdrowiem, znakomitym samopoczuciem i wyglądem 🙂

12 komentarzy

olga

i nie ciagnie Cię do owocow latem? soków? truskawki, czeresnie, tego mozna jesc na kilogramy… a wyjsc ze znajomymi na miasto, zjesc czasem pizze czy frytki? ja bylam na milionie diet i po kazdej gdzie cos wykluczalam wracalam do tego czego mi brakowalo

Odpowiedz
Ola

Wychodzę ze znajomymi ale tam gdzie i ja coś mogę zjeść np mięso, ryby, owoce morza i warzywa plus dodatkowy tłuszczyk na życzenie 😉
Co do owoców to latem jadam więcej węgli z racji obecności słońca i przebywania na świeżym powietrzu, ruchu itd. To naturalne że dieta jest periodyzowana pod katem pory roku, dostępności produktów, celu, nasłonecznienia itd. Mimo wszystko kilogramów nie zjadam bo nie potrzebuję tyle 😉

Odpowiedz
Alamakota

Nie jem mięsa od 10 lat i też daję radę na takiej diecie. Mięso nie jest niezbędne:) A jeśli możesz jeść ryby to już w ogóle luksus:)

Odpowiedz
Ola

Dieta ketogeniczna jest bardzo restrykcyjna i łączenie jej z kolejną restrykcją w postaci wegetariańskiej to bardzo zły pomysł. Jeśli wyłączone jest tylko mięso, ale pozostają ryby, jaja i inne produkty odzwierzęce jak nabiał to jest to do przyjęcia, ale jeśli wszystko to również odpada to nikomu nie polecam.

Lena

Olu, czy jeśli raz w miesiącu zaszaleję i zjem moje ukochane pierogi albo pizzę, to zniweczę wszystko?
Pytam, bo o ile bez pieczywa jestem w stanie wytrzymać, słodycze zamierzam produkować sama na podstawie Twoich przepisów, o tyle pierogi, ziemniaki ze śmietaną to były podstawowe moje potrawy – ukochane przeze mnie. Na pizzę zaś i wcześniej pozwalałam sobie tylko raz w miesiącu – innych fast foodów raczej nie jadłam – a jeśli już, to robione w domu burgery i frytki z posypką (wszystko świeże i nie przetworzone). Dodam, że dieta keto to zupełnie nie moja bajka i nie moje smaki, ale trzymam się dzielnie, choć nieraz sobie popłakuję po kątach – bo te potrawy z diety keto, to nie jest coś, co jem ze smakiem i przyjemnością. Dlatego zapytam – cz raz na jakiś czas (i jak często) mogę sobie pozwolić na wyskok i zjeść coś, co lubię? (pierogi, ziemniaki ze śmietaną, pizza)

Odpowiedz
Ola

Wszystko to kwestia elastyczności metabolicznej i umiejętności szybkiego przestawiania się na różne rodzaje paliwa tzn. tłuszcz lub glukozę. Jednak najgorszym połączeniem jest jedne posiłek z węglowodanami i tłuszczami czyli ziemniaki ze śmietaną, frytki, pizza, słodycze sklepowe bo organizm w 1 posiłku dostaje i glukozę i tłuszcz. Kolejna kwestią jest dopasowanie modelu odżywiania do preferencji (oczywiście poza zdrowiem) bo kiedy dieta jest przymusem i jemy coś co nam nie smakuje to będzie tylko tymczasowa i każdy pretekst będzie dobry by odpuścić i zrobić skok w bok 😉

Odpowiedz
Asia

Olu,
Ważysz wszystko dalej i liczysz sobie makro czy poprostu gotujesz keto potrawy?

Odpowiedz
Ola

Tylko nowe potrawy ważę i liczę by przygotować przepis na bloga. Makro standardowych i prostych posiłków znam już na oko, ale czasami kontrolnie przeliczam bo na keto są 2 tendencje, czyli albo niedojadanie bo tłuszcz syci na dłużej albo przekraczanie kalorii bo z tłuszczem łatwo przegiąć gdzie 1g to 9 kcal 😉 Robiąc adaptację oraz redukcję polecam liczyć.

Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *