200-300 g tłuszczu do głebokiego smażenia (masło klarowane lub olej kokosowy w zależności od podejścia do kwestii postu oraz modelu odżywiania 😉 ) Wiem, ze tradycyjnie karp smażony jest w postnym oleju roślinnym np rzepakowym, ale ten nie należy do najzdrowszych więc jeśli sięgamy po zdrowe zamienniki mąki pszennej czy bułki tartej to zwróćmy też uwagę na rodzaj tłuszczu 😉
Kiedyś gdzieś widziałam lub czytałam, że aby ryba po usmażeniu nie miała ości należy na karpiu od wewnątrz przed krojeniem zrobić nacięcia w poprzek ości żebrowych, tak aby je złamać nie przecinając mięsa ryby na wylot. Ja wybieram zdecydowanie prostszy sposób i po prostu łamię ości w już pokrojonych dzwonkach. Bez użycia noża wyginam każdy kawałek ryby na zewnątrz a ości same pękają.
Cebulę obrać i pokroić w piórka.
Przygotowane kawałki ryby osolić obficie, obłożyć wcześniej obrana i pokrojoną w piórka cebulą. Miskę schować do lodówki najlepiej na całą noc. Dzięki temu zabiegowi ryba jest aromatyczna, nie czuć jej mułem i nie wydziela już śluzu.
Przed smażeniem kawałki ryby oczyścić z cebuli, ale nie wycierać ręcznikiem papierowym. Następnie każdy kawałek obtoczyć delikatnie w mące i smażyć w rozgrzanym tłuszczu z każdej strony jeśli nie przykrywa całego kawałka. Następnie jeszcze jakiś czas pozostawić na ogniu w oleju o niższej temperaturze. W ten sposób ości rozpuszczają się.
Rybę na talerzu można dodatkowo skropić sokiem z cytryny lub limonki chociaż dla mnie jest idealna i nie mam takiej potrzeby 😉 Polecam nie odsączać ryby z tłuszczu żeby było lepsze makro 😉
Smacznego! 🙂
—
BTW liczone dla 1,5 kg karpia, 60 g mąki kokosowej i 200 g tłuszczu: 1760 g, 3733 kcal, B 273 g, W 4,4 g, T 290 g. W 100 g: 212 kcal, B 15g, W 0,25 g, T 16,5 g.
Dodaj komentarz